sobota, 26 lipca 2008





























































hmm dzis sobota czyli zostaly mi 2 dni w Chihuahua do wylotu do Tijuana (poniedzialek, 28.07 godzina 10:10 zaczyna sie moja prawdziwa wymiana), tak wiec dodaje jedne z osattnich zdjec z tego pieknego miast(ja chce tu zostac!!!!!!) a przede mna dwa wieczory zegnania sie , a jest z kim!!

a tu pare widokow na misto, katedra, pomniik ktore nawet ari nie wie co zonaczaja, oraz budynek sadu,
obiad rodziinny- 2 kuzynki, wujek, icocia i mama ari,
oraz obiadek czyli pyszna pyyyszna pizza(tak pysznej nei jadlam nawte w najlepszej pizzeri a robiona przez mame ari...cudo!!) z makaronem w serze,
oraz koeljny obiad czyli FLAWAKOS (wysuszone tortill w srodku z wolowina pyyycha, polane guakamole, salata i obowiazkowo fasola.

czwartek, 24 lipca 2008

Meksyk z lotu ptaka










Dzis o 6 rano (a odzwyczailam sie od wstawania o tej poze...upps tato ty tego nie widziales :P )pojechalysmy do glownego radia w Chihuahua, poniewaz przyjaciel Arianny tam pracuje i bardzo chcial mnie poznac.
Gdy dotarlysmy na miejsce okazalo sie ze to nie beda zwykle odiwedziny - przez 30min bylam na zywo na antenie!laaaa!!! Tematem audycji byly roznice kulturowe wiec najpierw powiedzialam jakie sa roznice miedzy Mex a PL a potem ludzie dzwonili z pytaniami o rozne slowka w jezyku polskim glownie byly to pytania o ´czule´ slowa typu kocham cie itp.

Nastepnie pojechalismy do bazy lotniczej (nie wiem jak inaczej to nazwac), poniewaz kolega arianny mial prowadzin audycje z samolotu co zonacza ze wsiedlismy do samolociku takiego malutkiego, i latajac nad miastem kolega prowadzil audycje a my podziwialysmy widoki co bylo naprawde super!....do czasu- pilotowi zachcialo sie dostarczyc nam rozrywki w postaci najpierw przechylecia samolotu na bok, nastepnie gwaltowne opuszczenie go w dol a na koniec obrocenie samolotu do gory nogami co sprawilo ze woreczki AWARYJNE staly sie pelne...

zdjecia z wyprawy :
1. w studiu.
2.przed lotem
3.lecac nad Chihuahua
5.podziwiajac widoki....
6.... a oto one

mexyk ^^









tak tak kolejne dni oznaczaja kolejen pyszne specjaly kuchni Meksykanskiej do ktorej zaczynam sie przyzwyczajac - jak mozna odmowic sobie pysznych tachos z chille?!

Wlasnie! przyjechalam tu z zamiarem trzymaniem jako takiej diety aby nie trzeba bylo wykupoiwac dodatkowego miejsca w samolocie ale chyba sie to tak skonczy- oni ciagle jedza!!

jesli chodzi o spedzanie czasu tu to o 11 wstajemy, biezemy prysznic poniewaz w nocy jest tak goraco ze wsyzscy wstaja mokrzy co jets niezbyt smaczne^^, obiadek, siesta, spacerek do miasta i szykowanie sie na kolejna impreze oczywiscie w celu poznawania nowych ludzi!! Jesli juz mowie o imprezach to kroluje tu muzyka ja ja nazywam cuntry co jets rajem wlasnie dla kowbojow moga wtedy pobujac sie w sowich czubastych butach...a tanca do tej musyki nie da sie slowami opisac!!

zdjecia:
1. obiadek- mole czyli kurczak w sosie czekoladowo chille pozypany sezamem, ryz, papka fasolowa i oczywiscie osobno podane tortille zeby moc sobie zrobic tortilllki z fasoli.
2.SIOSTROTA czyli Ari w raju- do szczescia tylko puszka polskiego piwa potrzebna ^^
3.obiadek -ryz, salata i awokado miekkie jak maslo(oczywiscie takie nie trzymane w lodowce xD) i .... hmm zapomnialam nazwy ale sa to kawaleczki miesa z cebula, porem i kawalkami ziemniakow i jest to naparwde ostre!!
4. Ariana z biala Bastusia czyli z Cindy ktora mieszka na dworze(ah wlasnie tu ludzie maja psy ale nikt sie nimi nie przejmuje, nie spotkasz tu kogos kto wyprowadza psa- albo sam on biega po okolicy albo zalatwia sie na podworku a jednyny ruch to taki na ile duze ma podworko(a niema tu czegos takiego jak pojecie podworko jest to malutenki kawalek ziemi taki jak budka mala z warzywami na placu. :) ) i co noc spiewa mi pod oknem serenady i sobie rozmawiamy.
5.przekaska sprzedawana na ulicy czyli BARBACOA (wiadac juz nadjedzona troszke:P )-tortille a w nich hmm chyba to byla wolowina taka bardzo rozgotowana w magi i drobno pokrojona, na to nakladasz sobie cabule, pietruszke i polewasz oczywiscie chille i gotowe!! mozne na zdejciu nie wyglada to zbyt smacznie ale naparwde mniam mnaim!!
6. a tak wyglada Meksykanskie piwo podawane w kubelku pelnym lodu.
7. oczywiscie przysmak Mexyku- piwo z wyciagiem z warzyw i litrami maggi...bleeeeh!! smakuje jaby sie pilo maggi! nie polecam.
8. ze znajomymi.

wtorek, 22 lipca 2008

kolejne sprawozdanie z mala luka


























































wystapil maly problem- niestety karta w aparacie odmowila posluszenstwa przez co niemam zdjec z dwoch dni!!!! aaa! mam nadzieje ze je odzyskam a wtedy dodam je do bloga. Narazie zdejcia z nowej karty.
jestem tu juz 5 dni i zaczynam sie przyzwyczajac do malych obdrapanych domkow, indian biegajacych po ulicy, ludzi sprzedajacych na ulicy co tylko sie da zeby zarobic poczawszy od guzikow po wycieraczki samochodowe gdy pada, ostrego...PALACEGO jedzenia.
do jednego sie ne przyzwyczaje- do braku jakich kolwiek zasad panujacych na ulicy i do NARKOS (nie mylac z NAKOS - biedni ludzie), czyli do ludzi zyjacych z narkotykow. Tu nie wystepuje cos takiego jak bogaty i uczciwy- jesli ktos jest bogaty musi byc nieuczciwy czyli majacy wspolnego cso z narkotykami. Latwo tych ludzi poznac : jezdza mega drogimi autami, maja dorgie ubrania ale oczywiscie styl kowboja. Trzeba na nich bardzo uwazac np jesli widzisz ze na ulicy chce cie wyprzedzic drogie auto, lepiej przepusc je poniewaz jesli to narkos, bez problemu moze strezlic do ciebie co sie wbrew pozorom czesto zdaza :) W wiadomosciach co chwile podaja ze ktos kogos zastrzelil tak jak w niedziele do restauracji wszedl bos narkos jednego ´´gangu´´ a w restauracji siedzial juz szef drugiego gangu wiec pierwszy obstrzelal cala restauracje :)...milo. ale moze dosyc straszenia.
od kiedy jestem w Meksyku, caly meksyk nawiedzil deszcz. Deszcz tu nei zonacza tego smaego co u nas. Tu pada przez godzine(po paru godzinach znow) ale tak ulewnie ze na ulicach wody jest po pol lydki- poniewaz Meksykanczycy nie sa przyzwyczajeni do deszczu, nie buduja na drogach kratek sciekowych przez co ta woda stoi na drodze i autentycznie wyglada to jak rzeka! Wszyscy mowia ze powinnam sie cieszyc z tego ze pada...ale jakos mi to nei wychodzi. Oczywiscie deszcz nei przeszkadza temu zeby bylo 35 stopni(co jest wyjatkowo niska temperatura jak dla meksykanczykow poniewaz w lipcu jest tu 50 stopni).

a teraz pare zdjec :
1. widok na jedna z dzielnic tego msita, w tle najwyzsza gora w Chihuahua.
2.pomnik Jana Pawla II, ludzie tu sa bardzo naparwde bardzo religijni wiec na kazdym kroku mozna spotkac cos z Janem Pawlem- ulice, pomniki, branzoletki, ubrania, obrazy...
3.w pubie De la Lupa, razem z przyjaciolkami Arianny.
4.Arianna z mama na tle domu w ktorym mieszkam -tak wsytzkie domki wygladaja tzn ten jest wyjatkowo zadbany z zewnatrz poniewaz nie odpada tynk :)
5. kolejny obiad tym razme w restauracji z najlepszymi tortillami w miescie. Widac orchache czyli starsznei slodki napoj(poniewaz tu ostre jedzenie popija sie bardzo slodkim napojem dla wyrownania smakow, najpopularniejsza jest wlasnie ORCHATA lub HAMAJKA) z mleka, wody cukry i cynamonu, 3 rodzaje salsy, toritille, i wieprzowina podana w rozny sposob jedna to GABACHA czyli kawaleczki meisa w chilee zapieczone w serze, drugie to miesto z pieczrakami i papryka.
6 i 7. Berenisia uczy sie robic i jesc tortille- biezemy tortille w lewa reke, nakladamy mieso, nakrapiamy limetka, polewamy salsa....zawijamy i jemy oczywiscie z podniesionym paluszkiem poniewaz to swiadczy bardzo dobrze o tobie. Ah wlasnie tu nikt sobie nie zawraca glowy uzywaniem widelca i noza - rece najlepszy sposob.
8. jest to przysmak do piwa- sprasowane wysuszone mieso(jak karma dla psow xD) polane chille oczywiscie co jest strasnzie strasnzie ostre.
9.kolejny przysmak Chihuahua ( tak jak my mamy z takich miest gdzie mozna zjesc na szybko tylko budki z kebabem, hoddogi czy McDonald lub KFC tak oni maja na kazdym rogu cos do zjedzenia), czyli ELOTES co po polsku jest kukurydza podawana w rozny sposob tu w kubeczku ziarna kukurydzy, zalane sokiem z limetki, smietana chille( odrazu widac na zdjeciu ktore jest moje- to z mniejsza iloscia chille czyli jasniejsze) i bialym serem...PYCHOTA!
10. kolejny obiad czyli makaron zapiekany w serze, salata i kawalki awokado oraz pulpeciki w sosie chille calosc sie zwie ALBONDIGAS moze nie wyglada to zbyt smacznie ale jak do tej pory najbardziej mi to smakowalo!
11. po obiedzie shopping w najwiekszym centrum handlowym w Chihuahua czyli wielkosc Galerii Dominikanskiej :) na tle pyyysznych lizakow.

jak tylko odzyskam zdjecia z karty, a mam taka nadzieje zostana dodane.

piątek, 18 lipca 2008

pierwszy dzien w Chihuahua















jak sie okazalo miasto to(nazwy nie bede pisac moze lepiej jeszcze raz poniewaz gubie sie piszac ja:) ) jest .... jka z starych filmow o kowbojach! pleno malutkich domkow z obdrapanym tynkiem, malutkie sklepiki ze wszystkim ale jest naprade urocze przez to!!
jesli chodzi o ludzi... nie zdazylam dobrze wyjsc z domu a juz na ulicy kazdy przechodzac obok mnie patrzyl sie wielkimi oczami (jakby pierwysz raz widzieli tak biala osobe jak ja :) ) i slychac ´´hej moja piekna biala seniorita¨ i slychac to wszedzie gdzie pojde co jest troszke meczace ...
ZDIECIA :
1. pierwszy posilek czyli przystwaka: nachos(chipsy kukurydziane) maczane w sosie chilli ktory ponoc byl specjalnie dla mnie wyjatkowo lagodny.. Danie glowne czyli kupka ryzu obok kupka papki -zmielona fsola z serem zoltym i do tego papryczki nadziewane w srodku serem, w panierce wsyzstko oczyiscie dla mnie bylo jak najmniej ostre - tylko czemu wzileam kesa i plonelam?
2.miasto a doklandiej ulica rynku- deptak z wieloma butkami w ktorych mozna znalezc wszystko
3 i 4.kazdy mezczyzna jelsi chce nim byc musi nosic kapelusz i kowbojki- wiec co krok jest butka z tym i do wyboru do koloru- oczywiscie najlepsze buty sa takie z mega obcasem i z czubkiem wywinietym jak najwyzej, z wyspustkami lub z futerkiem, ze skory weza lub nakrapiane!
5.w Meksyku jest pelno indian i w kazdym miescire jest inne plemie- w Chihuahua jest to plemie Tarumara. Kazda kobieta oraz dzieci musza byc ubrane w podobny spodob jak ta na zdjeciu mezczyzni nie musza. Sa oni wszedzie i nie trudno ich nie zauwazyc, na ulicahc siadaja w kilkanascie osob spiewaja, graja, jedza, sprzedaja na kazdym rogu swoje wyroby bo z tego zyja czyli branzoletki dzwoneczki, buty- ah i w tych butach chodza i jest to podeszwa z opony samochodowej i od tego ida sznureczki ktore obwiazujesz wokol nogi :)
6. pomnik ku chwale mordowanych kobiet w ´´wojnie´´ ktora trwa caly czas miedzy Meksykiem a Stanami. napis na krzyzu to ¨ani kobiety wiecej´´
7.najlepsza cukiernia w miescie ze slodyczami typowo meksykanskimi ktore opieraja sie na bazie cukru z mlekiem czyli taka nasza polska krowka, i jest to w roznej postaci z orzeszkami, otrebami, ryzem, wiorkami kokosowymi.. pyyycha!! i jak tu nie przytyc??
8 i 9. na ulichac stoi pelno wozeczkow z jedzonkiem tu chipsy podawane z ogorkiem (ee?) i enchalianos czyli tortille z sosem chilli-przysmak chihuahua
10 i 11 i 12.tak sa sprzedawane papryczki ktorych jest mnostwo zaczynajac od najslabszych po tak pikantne ze ponoc do buzi nieda sie wziac- a jesli tak mowi meksykanka to zeczywiscie musza byc ostre!!
13. poniewaz tak popularne sa buty kowbojskie trzeba o nie jakos dbac wiec na kazdym rogu stoja pucybuty
14. zakonczenie dnia- wymiana flagami

zdiecia numerami jak widac ida od dolu :)